
Sypią mi się na głowę liście :). Sypie się treść, wprost pod nogi, świat daje mi znak, więc biorę go do serca i sprawdzam co znaczy dla mnie.
Nowy Ład
Mieszkam w lesie i każdego dnia, o dowolnej godzinie mogę obserwować zmiany jakie zachodzą w przyrodzie. Jestem wdzięczna za każdą z nich i czerpię z tych obrazów wiedzę. Tak właśnie, wiedzę :). Przyroda inspiruje mnie bowiem do działań, które prowadzą mnie do nowych treści, a te treści prowadzą do kolejnych działań. Przestrajam się na mądrość płynącą z tej pięknej planety, na której mam zaszczyt żyć.
Przez ostatnie dwa tygodnie robiłam głównie trzy rzeczy: jeździłam na rowerze, zajmowałam się ogrodem oraz zwierzakami i sprzątałam. Doszłam do wniosku, że to ja jestem odpowiedzialna za to co mam wokół siebie. I nie chcę czekać na ten słynny „nowy ład” zwany przez niektórych „nowym wałem”. Sama chcę wprowadzić mój ład, bo jeśli teraz się tym nie zajmę, to ktoś to zrobi za mnie, na zasadach niekoniecznie dla mnie dobrych. Co ciekawe gdy to sobie, za pomocą spadających liści, uświadomiłam, dostałam potwierdzenie od kanadyjskiego psychologa Jordana Petersona. W jednym ze swoich wykładów na You Tube powiedział to samo: „Potrzebujesz osobistego miejsca, w którym możesz stać, bo inaczej dostaniesz takie miejsce, w którym staniesz się marionetką czyichś celów.”

Myszy w alkowie
Zaczęło się od sprzątania ogrodu, zbierania nasion, ścinania ostatnich ziół, procesu suszenia. W pokoju było gęsto od zapachów ziół wszelkich, które zajmowały każde miejsce na podłodze i w powietrzu, wisząc ciasno pod sufitem. Nasiona wysypywały się co jakiś czas na podłogę, a to zaczęło przyciągać myszy. Co ja tu miałam :). Zasiadłam w loży vipów, jako gość specjalny i uraczono mnie kilkoma przedstawieniami mysich akrobacji po moim biurku, oraz obserwacją szalonych mysich slalomów między meblami. Dostałam też porcję traumatycznych nocnych przeżyć, jak strasznie w nocy tupotem małych mysich stóp, w bliskiej odległości od łóżka.
Jakby tego było mało, naszła mnie nagle ochota na pranie. Większość moich pareo suszyło się więc na krokwiach, tworząc zasłony jak w orientalnych alkowach. Przestrzeń mnie przejęła, całkowicie, czułam się jak mały stworek w gęstym lesie. Ubrania zaczęły wyprowadzać się z szafy i komody i kłaść się leniwie na meblach. Dokładnie nie pamiętam godziny, ani daty, gdy liście z polnych dróg, przeszły przez mój próg i zamieszkały w sieni. Lubiłam ten bajzel, byłam dumna, że potrafię w tym mimo wszystko żyć i mieć się całkiem dobrze psychicznie.

Podcasty
Właśnie wtedy przyszły do mnie różne treści o empatii, porozumieniu bez przemocy, a następnie o seksualności kobiety i mężczyzny. Zaczęłam słuchać naprzemiennie trzech kanałów na Spotifayu i YouTube, które podsunęła mi intuicja, odpaliłam jeden, kolejny, a to czego słuchałam, otwierało mi świadomość na otaczającą przestrzeń. Moja przestrzeń wokół była fascynująca, ale po pewnym czasie poczułam się w niej zmęczona, bardzo, bardzo zmęczona. Marzyłam, żeby znaleźć jakiś środek na podniesienie energii. I tak powoli zaczęłam się wygrzebywać spod sterty rzeczy i sprzątać. Płynęłam w kosmicznej podróży przez materię, wprowadzając ład w otoczenie.
Co ciekawe, sprzątając, doszły do mnie treści, między innymi o sprzątaniu i to już nastąpiło kliknięcie. Trafiłam na cykl wykładów Moniki Burzyńskiej. W jednym z filmów, powiedziała między innymi o tym, że sprzątnie jest domeną kobiet, bo ich energia, która wprowadza ład, zasila je same i tworzy przestrzeń do rozwoju. I nie chodzi mi o ten stereotyp sprzątającej kobiety i jej cnoty niewieście, ale o zrozumienie czym właściwie jest sprzątnie. I czym jest to oklepane „wyrzuć stare żeby zrobić miejsce na nowe”. To właśnie oklepane sformułowanie zaczęłam wprowadzać na własny, mentalny grunt. Po swojemu, w swoim tempie, skrupulatnie, dokładnie, z wytrwałością. Poczułam, że to sprzątanie staje się formą pracy nad moją duszą. Wyszorowałam nawet kosze na śmieci. Czujecie jak głęboko weszłam w proces?
Ognisko na nów w skorpionie
Podczas warsztatów tanecznych, na które zapisałam się, w tym samym czasie, do Natalii, (odbywają się one on-line i serdecznie je Wam polecam) dowiedziałam się, że jest coś takiego jak nów w skorpionie i może się to przejawiać w potrzebie porządkowania przestrzeni wokół siebie. Kolejna strzałka w tych podchodach rozwojowych pozwoliła się namierzyć. Nosiłam się już od dłuższego czasu, z zamiarem rozstania się z paroma rzeczami, uznałam ten nów za dobry znak i postanowiłam rozpalić ognisko.
Bez żalu targałam zeszyty do francuskiego, które kojarzyły mi się z traumą z placówki tresury społecznej czyli liceum. W zeszytach, ze znienawidzonego umuzykalnienia, zapisywały się na pięciolinii nowe płomienne takty przy akompaniamencie rozbijanego, wielkiej sentymentalnej wartości glinianego kubka. Tak więc ogień buchał, stare płonęło, pamiątki traciły zawartą w nich pamięć. Co ciekawe bardziej odczuwałam stratę na myśl, że się ich pozbędę, niż gdy faktycznie puszczałam je z dymem. Gdy już się to działo, nie czułam, żeby czegoś mi ubywało. Część „pamiątek” mogłam sprzedać, ale musiałabym w związku z tym poświęcić im uwagę i czas, więc znów zasiliłabym je energią. Postanowiłam dać im odejść lekko i szybko.

Bajzel, a upokorzenie siebie
Porządek w świecie wewnętrznym u kobiety
Co we mnie, tak na prawdę, poprzez to sprzątanie, chciało dojść do głosu? Jak to zinterpretowałam? Dowiedziałam się na przykład, że „przedłużeniem” ciała kobiety jest jej dom. Sposób, w jaki traktuje się przestrzeń wokół siebie, świadczy o tym, jak traktuje się swoje ciało. Według Wed, dom jest emanacją ciała, jeśli zaczniesz sprzątać, układać, pozbywać się zbędnych rzeczy, to zaczniesz tym samym układać sobie wszystko w umyśle. Najbardziej dało mi do myślenia zdanie Moniki, że gdy w domu jest brudno, to upokarzamy tym siebie. Bajzel w naszym najbliższym środowisku, jest dla kobiety podświadomą formą poniżania samej siebie. Wiąże się to również z naszym wyglądem. Z dbaniem o czystość, wyrażeniem się poprzez ubiór, znalezieniem swojego stylu. Nieuświadomiony brak miłości do siebie, przejawia się tym, że nie cenimy siebie i nie patrzymy na siebie jak na cząstkę Boga. Poruszające.
Kiedy wprowadzamy ład, stajemy się emanacją bogini Lady (Layla, Lado). Wedle Słowian bułgarskich i rosyjskich była ona Matką Bogów, boginią miłości i piękna, patronką szczęśliwego małżeństwa. Nowożeńcom w Rosji życzy się aby żyli w Lada („żyjcie w Lada”), czyli w miłości. Rdzeń „Lad” oznacza pokój, jedność, ład, harmonię, stąd bogini jest matką Ładu i Porządku Natury.
Porządek w świecie zewnętrznym u mężczyzny
U kobiety przedłużeniem ciała jest świat wewnętrzny, dom, natomiast w przypadku mężczyzn jest nieco inaczej. U mężczyzny przedłużeniem ciała jest świat zewnętrzny. To w jaki sposób mężczyzna działa na zewnątrz, jak ogarnia rzeczywistość związaną z pracą, pieniędzmi, jest wyrazem jego miłości do siebie, do ciała. Jest to również związane z wprowadzaniem ładu, ale w innej przestrzeni niż u kobiety. Krótko mówiąc, facet sprawdza się poprzez konkret i liczby, więc jeśli umniejsza się poprzez pracę, która nie daje mu satysfakcji i pieniędzy, gardzi sobą.
A co w przypadku faceta bałaganiarza? Kobiety mają w poświęceniu sprzątać po nim, żeby mógł się rozwijać na zewnątrz, a one spełniać wewnętrznie? No niekoniecznie o to chodzi. Nie idźmy tym skrótem. Na wszystko można znaleźć rozwiązanie, które zadba o obie strony, jeśli oczywiście strony tego zechcą. Omawiam tutaj inny aspekt. Jeśli jesteśmy rozwaleni w fundamentach, nie widzimy na czym stoimy i umniejszamy swoją wartość poprzez zaniedbania w podstawowych kwestiach ładu wewnętrznego i zewnętrznego nie wejdziemy w kontakt z potencjałem własnej energii tożsamej z płcią. Nie dając sobie samemu szacunku nie dajemy sobie miłości, a to właśnie od dawania miłości samemu sobie powinniśmy zacząć.
W sumie im więcej o tym myślę i piszę, tym więcej pojawia się kolejnych pytań. Czuję, że do tematu jeszcze wrócę i podzielę się z Wami nowymi odkryciami.
Posprzątaj swój pokój
Kiedy jest ład, nasza jaźń jest w stanie ewoluować i możemy się realizować i doznać miłości. Nie rozwiniemy się, jeśli nie pokochamy własnego ciała, a jeśli wokół nas, jest ciężka, brudna materia, to od niej powinnyśmy zacząć ten proces. Dodajmy do tego jeszcze sławne zdanie wspominanego już Petersona: „Zanim zaczniesz zmieniać świat, posprzątaj swój pokój”. Radzi on żeby zacząć rewolucję mentalną od drobnych rzeczy, porządkując swoje lokalne terytorium i planując swój czas, tak żeby przejąć nad sobą kontrolę. Porusza jeszcze kwestie zaprzestania samookłamywania się, tłumacząc, że może to nastąpić wówczas wtedy, kiedy przestaniemy mówić i robić rzeczy, które są niezgodne z naszym sumieniem i które sprawiają, że czujemy się słabi.
Cytując z wykładu: „Wszystko co musisz robić, to zwracać uwagę – niektóre twoje działania sprawiają, że czujesz się zdezintegrowany, to fizjologiczne odczucie, zdezintegrowany i słaby. Niektóre rzeczy zwiększają Twoją integralność, inne Cię zdezintegrowują. (…) Ogarnij to co jesteś w stanie i przestań mówić to co sprawia, że czujesz się słaby. A wtedy będziesz wiedzieć co robić dalej.”
Gabinet masażu na skraju lasu
Gdy powoli, z chaosu zaczęły wyłaniać się ściany, podłoga i zrobiło się jaśniej, odzyskałam swój pokój. Z tym sprzątaniem mam nadal proces, została jeszcze masa rzeczy, ale zwolniłam przestrzeń na tyle, że powstało miejsce i dla mnie i na stół do masażu. Teraz jest ciepło, czysto i przytulnie. Zaprosiłam do wnętrza, na parapetówkę, potężną kobiecą moc czyli kreację. Powiesiłam moje chusty, przyozdobiłam pokój światłem i tak powstało miejsce do uzdrawiania, wyrosłe na uzdrowieniu. Gabinet masażu na skraju lasu. Przestrzeń, do której można przyjść i doznać, poprzez mój dotyk, kontaktu ze swoją wewnętrzną przestrzenią. Poczułam, że teraz jestem gotowa na przyjęcie nowej treści za pomocą tego wyjątkowego masażu jakim jest Lomi Lomi. Mój stół, zaczęłam traktować jak laboratorium przemiany.
Wiele nowych odkryć poczyniłam w kwestii duchowej podczas tych dwóch tygodni. Moja uwaga została w automagiczny sposób, poprzez sprzątanie, skierowana na ciało, a to oczywiście przełożyło się na wgląd do tajemnicy Lomi. Teraz to widzę w ten sposób, że efekty, nazwijmy to darami, które możemy otrzymać od Lomi Lomi Nui, zależą od naszego zrozumienia do czego służy ten masaż, albo dokładniej formułując pytanie: komu służy? Najprościej będzie to ująć tak: Lomi Lomi Nui służy nam. I chodzi mi dokładnie o to słowo „służy” Bo miłość to służenie komuś z kim jesteśmy. Lomi jest narzędziem do kochania swojego ciała. Poprzez dotyk terapeuty, dajemy swojemu ciału uwagę i miłość, czyli dajemy miłość samemu sobie.
Inspiracją jest wszystko
Cieszę się na moje kolejne odkrycia. Myślę, że niedługo znów się coś pojawi, jakieś niepozorne działanie, spotkanie z kimś, lub wysłuchanie podcastu, Na przykład te spadające, kolorowe liście, odebrałam jako potrzebę wprowadzenia ładu. „Posprzątaj swój pokój” było nie tyle informacją od Petersona, co informacją od mojego ciała, żebym objęła je uwagą. Przeszłam do działania, nie pod przymusem, tylko zainspirowana zmianami zachodzącymi w naturze. Dałam się prowadzić różnym układom gwiezdnym i konstelacjom, wyciągając z nich, to co najlepsze, czyli solidną porcję wiedzy na temat materii i energii zawartej we wszelkich zjawiskach, które nas otaczają.
Tak już na koniec, zapraszam Was do własnych poszukiwań, do odkrywania kolejnych odsłon siebie, które czujecie, że domagają się zabrania w Was głosu. Jesteśmy wszyscy w wielkiej podróży, jako współpasażerowie na statku kosmicznym „Ziemia”, prującym poprzez przestrzeń kosmiczną. Możemy się wymieniać swoją wiedzą i doświadczeniem. Zachęcam do podzielenia się swoimi odkryciami w komentarzach.
Miejcie się dobrze.

Bardzo fajnie napisane ! Mnie też od dłuższego czasu wzięło na porządki i różne stare papiery lądują w koszu lub ogniu, na sporo rzeczy na tyle cennych by im poświęcić czas szukam nowych właścicieli, reszta mniej ważna jest wystawiana na śmietnik tak, by ktoś mógł sobie wziąć, co potrzebuje. Jak to w pewnym kultowym polskim filmie było powiedziane: Zmiany, zmiany, zmiany ! 🙂
Fajnie Sylwek, cieszę się, że też widzisz wokół siebie przestrzeń, w dosłownym i duchowym tego słowa znaczeniu.
Lubię twojego bloga , zawsze jest w nim ciekawy przekaz dla każdego. Miło się czyta w ciszy i spokoju.
Dzięki Kruszynko 🙂